Pimp my bike! – część druga
Przedstawiamy kolejna porcję zdjęć z przygotowywania naszych motocykli do wielkiej wyprawy – i po raz kolejny wielkie podziękowania dla Stajni Motocyklowej, czyli Mileny i Szparaga – dzięki nim nasze przygotowania były nie tylko skuteczne, ale i bardzo przyjemne. Poza tym doświadczenie wyprawowe, którym się z nami podzielili na pewno zaprocentuje w trasie. A skrupulatność, wprawa i wiedza, które Szparag włożył w przygotowanie naszych maszyn – są bezcenne!
No to zaczynamy fotorelację:
Najpierw rozebraliśmy motocykle do samej ramy. Prawie jak rower, prawda?
Zapasowe bezpieczniki – ważny element ekwipunku “technicznego”. Producent dostarcza tylko podstawowy – my zabieramy kilka dodatkowo, na wszelki wypadek.
Żeby zamontować grzane manetki trzeba oskrobać rollgaz z gumy (nieprzyjemność zgotowana przez producentów Suzuki, którzy produkują rollgaz ze sklejonego plastiku i gumy, których nie da się łatwo rozdzielić…).
Gotowe grzane manetki i pancerne handbary, chroniące klamki przed złamaniem.
Nowy powiększony bak Acerbisa – gotowy do zamontowania.
Gniazda 12V i USB – ładowanie urządzeń elektronicznych będzie dużo prostsze!
Te same gniazda, przykryte gumowymi klapkami, bardzo estetyczne, prawda?
Wszystkie kable mieszczą się pod przednią mini-owiewką, w takiej małej ściereczce zapinanej na rzepy…
Prawie gotowy motocykl – zostało jeszcze obniżenie lagów z przodu i przycięcie stopki.
W Suzuki DR przednie lagi można obniżyć, przekładając w ich wnętrzu kilkucentymetrowej długości podkładkę – dzięki temu motocykl jest niższy o jakieś 5-6 cm. W trudnym terenie dużo łatwiej operować motocyklem, z którego sięga się obydwoma nogami pewnie do podłoża.
Jeszcze tylko dospawanie nowej, krótszej stopki – i będzie git.
Na pierwszym planie motocykl z nowym bakiem i wyposażeniem – w tle dla porównania jeszcze mały bak – a i on wkrótce zostanie zastąpiony.
Ostatni zabieg – zmiana oleju na nowy, syntetyczny Motul. Zabieramy też zapas oleju, żeby wymienić go w połowie trasy – tam gdzie wtedy będziemy (w Kirgistanie) ciężko o dobry olej motocyklowy.
Cały dzień w SPA dla motocykli – i nasze DR wyglądają już godnie i wyprawowo. A do wyjazdu – już tylko 4 dni!